Cześć!

Cześć! Z tej strony Gapa. Piszę o boom bapie, robię instrumentalny boom bap. Bez wczutki. Zapraszam!

niedziela, 10 maja 2020

EASY MISS: Hit Me With That (The Beatnuts, 1994 r.)



Kto: The Beatnuts
Tytuł: Hit Me With That
Album: Street Life
Rok: 1994

Nigdy specjalnie nie słuchałem tego nowojorskiego duetu (a niegdyś tria, zanim raper Fashion nie doznał religijnego olśnienia, zmienił ksywkę na Al' Tariq oraz jednocześnie rozpoczął i zakończył solową karierę krążkiem "God Connections"... dojdziemy kiedyś i do tego). Wpływ na moją dłuuugą niechęć do nich miał nieudany zakup nudnego jak flaki z olejem albumu "Stone Crazy" (z wyjątkiem kilku mocnych utworów, o których NIE dzisiaj) w lokalnym skate shopie. Tak, wtedy wszyscy byliśmy skate'ami. To było gdzieś w '04, kupowałem płytę w ciemno i trochę z rekomendacji ziomka-sprzedawcy. Wcześniej to u niego nabyłem takie perełki jak "Doggystyle" czy "The Chronic", więc byłem pewny, że i "Stone Crazy" będzie bujać. BTW, okazało się potem, wiele lat później przy wódce, że te CD przekazał na sprzedaż mój znajomy - elbląski DJ i kolekcjoner winyli, pozdro!


No ale do rzeczy. "Hit Me With That" to z******* track, niesiony przez wpadający w ucho refren, typowy dla pierwszej połowy '90-tych oraz bujający, nieco laidbackowy bicik. Prosty i wyświechtany w naszym ulubionym gatunku patent, tj. przefiltrowany główny loop jest tutaj uzupełniony zgrabną zabawą z wokalnymi samplami i innymi urozmaiceniami, które rzucają się w uszy dopiero po kilku przesłuchaniach. Bębny są perfekcyjne i podczas tych niecałych 4 minut kawałka słyszymy różne patenty na ich zaaranżowanie. To się ceni.


Co do samego rapu. No cóż, oprócz naprawdę dobrego refrenu jest raczej przeciętnie (tak 6/10). Mamy tutaj typowe bragga, z którego pamiętam może kilka ciekawych linijek (np. jakkolwiek szowinistyczny by nie był: "Who posess/more chicks than fuckin' P.M.S"). Ale kilka to i tak dobrze, a co do flow raczej nie ma co się czepiać. Najlepiej z całej trójki wypada tutaj Fashion/Al'Tariq, więc dobrze, że nawija chociaż jako drugi. A! I zawsze miło posłuchać Method Mana, nawet jeśli został wpleciony na jedną sekundę refrenu...


No dobra, nie ma co przedłużać. Kawałek jest kozak i spokojnie możecie go wrzucać na Waszą boom bapową playlistę. Tylko nie oglądajcie klipu (jest na YT), bo to cienizna wywołująca uśmiech politowania.

G.

Wyróżniki: chwytliwy hook, flow Fashiona na początku zwrotki, wokalne sample.
Najlepsza linijka: "From the depths of hell, I make it known son/My mind frame makes MCs swallow their own tongue" (JuJu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#RANDOM - Tak jakbyście nie mieli już dosyć składanek lo-fi...

 ale ta jest całkiem zacna. Gość robi niezły dobór kawałków. Nie za wesołe, nie za smutne, można posłuchać. Brzmi świeżo: Jak macie coś do p...